czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 2



Poniedziałek. Dzień ten jest znienawidzony przez większość populacji na świecie od pokoleń. Godzina siódma rano. Jeszcze bardziej znienawidzona godzina, niż sam dzień. Sporo osób, zwłaszcza młodych, tego dnia i o tej godzinie budzi się, bądź nawet się nie fatyguje do tego żeby się obudzić, z tak zwanym kacem mordercą. Ci co jednak wstali starają się walczyć z oznakami wewnętrznymi jak zarówno z zewnętrznymi, które mogą informować innych o weekendowych wyczynach. Worki pod oczami zostają zapudrowane, czerwone oczy zakropione, a na ból głowy zwykli śmiertelnicy zażywają aspirynę. Czarodzieje natomiast wypijają jeden eliksir na kaca, a drugi na dodanie energii.  Mimo to, zarówno po jednych jak i po drugich widać cień nieprzespanych nocy zakrapianych n-tą ilością napoi alkoholowych.
Mężczyźni co chwilę się obracali. Kobiety patrzyły z zazdrością. Pogoda jej sprzyjała. Było chwilę po siódmej, a termometry wskazywały szesnaście kresek powyżej zera. „Cudownie” . Drobna dziewczyna szła szybkim krokiem nie zważając na spojrzenia przechodniów. Ubrana była w granatową sukienkę przed kolano, która uwydatniała jej krągłości, ale nie miała dekoltu. Szarmancko zarzucona beżowa marynarka znakomicie prezentowała się z sukienką, różowymi szpilkami i torebką w tym samym kolorze. Długie złote kolczyki przebłyskiwały z pod gęstych brązowych fal. Można by rzec, że fryzura nie uległa zmianie, końce tylko zostały podcięte. Mimo wszystko, Hermiona nie chciała drastycznej przemiany swoich włosów, dlatego zdecydowała się na subtelne ombre. Całą stylizację dopełnił delikatny makijaż i olśniewający uśmiech. Odmieniona przekroczyła próg Ministerstwa i dziarskim krokiem zmierzyła w stronę swojego biurka.  Czuła się dziwnie, kiedy przechodząc każdy na nią patrzył i szeptał za jej plecami. Przez chwilę przeklęła w myślach siebie i pomysł metamorfozy, jednak kiedy zobaczyła minę Ślizgona na jej widok, od razu podniosła wyżej głowę i delikatnie się uśmiechnęła. Chłopak patrzył na nią nie mogąc uwierzyć w to co widział. „Granger niezła z Ciebie laska” przemknęło mu przez myśl. Jednak szybko wrócił na ziemię, a wtedy Blaise spojrzał na niego z politowaniem.
-Draco nie zapominaj, że mimo tej całej otoczki Granger to dalej szlama, a szlama szlamą pozostanie już na zawsze – Draco teatralnie przewrócił oczami – wiem Diable, nie musisz mi tego przypominać. Mam to wpojone jak mantrę. Zresztą Blaise myślisz, że zwrócił bym uwagę na kogoś takiego jak ona?!- gabinet wypełnił śmiech przyjaciół, tak głośny, że każdy kto przechodził w tym czasie obok zerkał w ich stronę zdziwiony. Draco Malfoy się nie śmieje ot tak, on nawet się nie uśmiecha, a jeżeli już to robi to na pewno nie robi tego bez mającego znaczenie powodu.  Jedyny uśmiech jaki widzieli u niego pracownicy ministerstwa to ten czysto ironiczny. Jego ślizgońska natura, oraz wpajane od małego zasady nie pozwalały mu na jakby najmniejszy normalny ludzki odruch. Przeczesał ręką swoje platynowe włosy i podniósł słuchawkę telefoniczną – w trybie natychmiastowym chcę widzieć u siebie na biurku te dokumenty, które miały na nim leżeć zanim moja wspaniała osoba zaszczyciła was swoją obecnością- rzucił oschle, na co Zabini zareagował krótkim śmiechem na słowa przyjaciela oraz na widok jego twarzy kiedy kobieta do której mówił próbowała się tłumaczyć- nie chcę słyszeć żadnego ale!- dorzucił odkładając słuchawkę. Blaise  spojrzał tylko i nawet się nie odezwał. Spodziewał się, że za parę sekund wpadnie tu zagubiona i przerażona praktykanta bądź sekretarka ze stertą świstków i papierków albo wierzą z nieskończonej liczby kolorowych teczek. Zamiast tego ujrzał seksownie idącą i gustownie ubraną brunetkę. Z daleka nie wyglądała aż tak olśniewająco. Spojrzał na młodego Malfoya. Bał się tego spojrzenia, którym chłopak obdarował wchodzącą Hermionę. Dobrze je znał i doskonale wiedział, że nie wróży ono nic dobrego. Następnie spojrzał na odmienioną dziewczynę. Nie dostrzegł przerażenia w jej oczach, tak jak za każdym razem wcześniej. Teraz jej oczy błyszczały. Tętniły życiem i pewnością siebie. Nie znał jej, ale domyślił się, że tym razem Smokowi nie będzie łatwo poskromić lwa. Podeszła do mebla i rzuciła od niechcenia teczkę chłopakowi pod nos. Zanim zdążył zareagować dorzuciła jeszcze swoje trzy grosze.
- Malfoy następnym razem jeżeli byś coś chciał to poproś, a nie zachowujesz się jak jakieś dziecko, albo co gorsze i na pewno lepsze trafne pieprzona księżniczka- była również oschła co on parę minut wcześniej. Uśmiechnęła się do niego uroczo i już chciała wyjść gdy nagle poczuła silny uścisk na prawym nadgarstku. „ Oho to będzie się działo” Blaise wygodnie usiadł na kanapie i założył nogę na nogę.  Odpiął guzik od marynarki bo nagle atmosfera się zagęściła i zrobiło się strasznie duszno. „ A to nawet nie jest jeszcze początek”  
- co Ty powiedziałaś SZLAMO?! – wysyczał, Hermionę przeszedł zimny dreszcz, ale za nic w świecie nie dała po sobie tego poznać. – Dla Ciebie Malfoy to Panno Granger to po pierwsze, po drugie nie krzycz do mnie bo nie jestem głucha i stoję tuż przed Tobą, a po trzecie to puść mnie w końcu bo pomyślę, że na mnie lecisz, a co gorszę ktoś jeszcze puści taką plotkę. Nie wiem czy było by to gorsze dla mnie czy dla Ciebie. – Hermiona powiedziała to tak stanowczo i bez zająknięcia, że siedzący obok Zabini wytrzeszczył oczy, a gdyby stał to na pewno by się zawahał. Spojrzał na kumpla. Twarz Draco zmieniała kolory od z jaśniejszych na coraz ciemniejsze. Przez chwilę jego nieuwagi Gryfonka wyswobodziła rękę z jego ucisku i wyszła. Tak po prostu. Trzasnęła drzwiami. To było do niej nie podobne. Diabeł dalej siedział z niedowierzaniem na twarzy. „To jeszcze nie koniec” stwierdził po mnie Malfoya Ślizgona. Wyleciał z biura jak poparzony. Zauważył brunetkę opierającą się o ścianę i flirtującą z jakimś blondynem. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Co Granger zadawalasz się moją nędzną kopią bo wiesz, że do oryginału nie masz dostępu?- szepną jej tuż do ucha aż podskoczyła. Odwróciła się i spojrzała mu prosto w oczy. „ Oh Draco..” wyprostowała się jak tylko mogła, otworzyła usta by coś powiedzieć lecz po chwili je zamknęła i cwanie się uśmiechnęła. Położyła swoją ręką na jego torsie delikatnie go przepychając- Jeszcze się zdziwisz.. Draco- mruknęła tak żeby tylko on mógł to usłyszeć i mrugnęła do niego oczkiem, a do chłopaka rzuciła tylko przez ramię chłodne „cześć”. Po raz kolejny tego dnia odeszła. Zostawiła go z tysiącem myśli. Jej samej serce waliło jak oszalałe. „ Ja zwariowałam, po prostu zwariowałam” zaśmiała się pod nosem. Gdy skręcała w kolejny korytarz spojrzała ukradkiem za siebie. Draco dalej tam stał jak słup. Na jej twarzy zagościł pogodny, szczery uśmiech. „ Tu Cię mam” . W pełni zadowolona wróciła do swojego biurka, napiła się kawy i zabrała z powrotem do pracy.
Smok wszedł do siebie wolnym krokiem. Daleka było widać, że zawzięcie nad czymś myśli. Nie zauważył nawet pytającego spojrzenia drugiego Ślizgona, usiadł tylko, wziął łyk kawy i wrócił spokojnie do pracy. Otworzył przyniesioną mu przez Hermionę teczkę i zauważył zieloną małą karteczkę przyczepioną do wewnętrznej okładki. Odkleił ją i spojrzał na nią. „ Draco… pieprz się. H.G”.



Dzień dobry,

Tak się złożyło, że miałam trochę czasu między nauką do matur i co nieco wyskrobałam. Na zaś. Także kolejna część pojawi się już na dniach. Mam nadzieję, że się spodoba. Tym czasem ja wracam do nauki prezentacji z polskiego, którą już jutro, niestety, muszę wygłosić. 

Pozdrawiam!
Rita

5 komentarzy:

  1. Świetnie się zapowiada :D
    Powodzenia z polakiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy10/5/13

    Ale z tej Hermiony flirciara :-) Do tego taka zadziorna, powodzenia dzisiaj :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy10/5/13

    Boże zajebiście :D
    czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest git ! czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń