niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 16




 - Tak szybko się nie wywiniesz Granger – syknął i złapał ją za zbyt szczupły nadgarstek.  Jego oczy nie wyrażały nic, zupełnie nic, tak jakby ich właściciel był już martwy od dobrych kilku godzin. W zasadzie to Draco Malfoy był martwy, szczególnie dla swojej żony, którą mocno szarpał za rękę w jednym z zakamarków ich domu. Pomimo iż sytuacja mogła wydawać się groźna dla prawdopodobnych widzów, Hermiona Malfoy z obrzydzeniem wypisanym na twarzy stała wyprostowana i nawet nie próbowała się wyrwać. Przecież to i tak by nic nie dało.

- Nie boję się Ciebie.. Malfoy – powiedziała to tak spokojnie, jakby co najmniej odpowiadała na pytanie starszej pani pytającej jej o godzinę. Postawa mężczyzny nie robiła na niej żadnego wrażenia. Już zdołała się przyzwyczaić do dziwnych humorków i wybuchów złości bez żadnego istotnego powodu. Po prostu taki był Malfoy. Otoczka, którą tworzył potrafiła być bardzo paraliżująca, działała na jego Matkę, na przyjaciół, nawet na Ginny, ale Hermiona pozostawała zazwyczaj  nie zruszona. Zazwyczaj, ponieważ przy nim nie pozwalała sobie na chwile słabości. Jego słowa raniły, choć zdołała do nich przywyknąć i udawać, że ich nie słyszały. To była jego największa broń, mógł zadawać ciosy mentalnie, fizycznie to nie mógł posunąć się tak daleko. Obawiał się tego, że nie mógłby sobie tego wybaczyć, a ponadto poniżyć siebie do takiego stopnia poprzez przemoc cielesną. Prawdę mówiąc, brzydził się mężczyznami, którzy bili i upokarzali kobiety w taki sposób. Dlatego brązowowłosa, choć śmiesznie to zabrzmi, czuła się bezpieczna. Wiedziała, że nigdy nie nastąpi dzień w którym spojrzy w lustro i zobaczy w nim posiniaczone ciało. Wiedziała, że w takim przypadku, on sam by się sobą brzydził.

- Może powinnaś Granger

- Może Ty powinieneś przestać mnie nazywać Granger, skoro nazywam się Malfoy- odpyskowała mu tak przesłodzonym głosem, że zapewne połowa zaproszonych gości gdyby to słyszała zwymiotowałaby tortem, na jego przeokropnie drogi dywan.

- Może Ty powinnaś uważać na słowa zwłaszcza kied… - zamilkł w półsłowie kiedy usłyszał zbliżającą się osobę. Nie miał pojęcia kto to. Czy to jego Matka, czy Weasley albo Zabini, czy cholera wie kto. Słysząc coraz głośniejsze stukanie butów o marmurową posadzkę, łapczywie wpił się w usta kobiety, nie zważając na jej protesty. Przyciągnął ją agresywnym ruchem do siebie i wplótł jej we włosy swoje dłonie. Przestała się wyrywać i poddała się nawet namiętnym pocałunkom. Nie wiedziała czy to gra czy zwykły przypływ emocji, gdy zobaczyła padający cień na plecy Dracona.

- Zachciało Ci się Malfoy szybkich numerków ze swoją szlamą, co?





Czuła się niezwykle niezręcznie w tym całym towarzystwie. Sami ważniacy i arystokraci. W dodatku i On tu był, a czego miała się niby spodziewać? Że nie pojawi się na przyjęciu jego najlepszego przyjaciela? Byłaby naprawdę naiwna gdyby na to liczyła. Nie ważne było to jak bardzo będzie napięta atmosfera między nimi, trzeba było przyjść i się pokazać. Choć ona nie chciała, próbowała się wywinąć, lecz jak zwykle dała się ubłagać Hermionie by ta nie kazała jej przechodzić przez tą imprezę sama. Dziewczyna zawsze łatwo wykorzystywała ten sam argument. „ Jesteś mi to winna Ginny, przepraszam że tak to brzmi ale chociaż tyle możesz dla mnie zrobić. Ja dla Ciebie poświęciłam dużo więcej A teraz rudowłosa stoi samotnie w kącie i z tęsknotą patrzy na córkę bawiącą się z jej oficjalną babcią w drugim kącie pokoju.

- Masz ochotę na szybki numerek? – ten głos zmroził całe jej ciało. Wstrzymała na chwilę oddech po czym odwróciła się do mężczyzny z udawanym zainteresowaniem rozpoczętej przez niego rozmowy.

- A żonę to gdzie zgubiłeś? Wydaje mi się, że jeśli chodzi o seks, to tylko liczy się ten pomałżeński – Zauważyła, że jej odpowiedź zadrażniła Zabiniego. Nie miała pojęcia dla czego, i nie chciała wiedzieć. Pożałowała od razu tego, że nie ugryzła się w język, i nie odpowiedziała mu grzecznie, że są w miejscu publicznym i nie powinni rozpoczynać rozmowy na ten temat, a co dopiero wdrążać w życie tego o czym mówili. Już chciała coś powiedzieć kiedy nagle muzyka przestała grać, a pomieszczenie wypełniła cisza. Odwróciła się od Diabła i od razu zauważyła kobietę stojącą na środku pomieszczenie z szerokim uśmiechem spoglądając na nich z ciekawością.

- Moi drodzy – zaczęła pewnie owa kobieta – w związku z tym,  iż na tym przyjęciu są obecni wszyscy nasi przyjaciele i bliscy, chcielibyśmy skorzystać z tej okazji i wraz z mężem podzielić się z wami pewną nowiną. Zabini proszę Cię podejdź tu do mnie – Panna Weasley spojrzała na mężczyznę, który jeszcze przed chwilą stał tuż obok niej i składał niemoralne propozycje, a teraz czule obejmuje swoją wybrankę jedną ręką, a drugą głaszcze ją po brzuchu z nieukrytym uśmiechem. „ To chyba jest jakieś żart” . – Otóż ja i Blaise spodziewamy się dziecka! – ogłosiła z radością. Jej życie zaczynało się na nowo, a życie innej kobiety w tym samym salonie właśnie zaczynało biec ku końcowi.

Nadal nie mogła uwierzyć w to co usłyszała jeszcze kilka minut temu, mimo iż te słowa dalej huczały jej w głowie. „ Otóż ja i Blaise spodziewamy się dziecka!”. To był jakiś koszmar. Dopiero co znów zaczęli się dogadywać, spadła na nich kolejna bomba. „Chyba nigdy nie będzie mi dane być szczęśliwą”. Ginny Weasley znów straci grunt pod nogami. I po raz kolejny przez tego samego mężczyznę. Blaise Zabini. Miłość i przekleństwo jej życia. Pogrążona w swoich rozmyśleniach kompletnie straciła rachubę czasu, dopiero kiedy zimne krople deszczu zetknęły się z jej odkrytymi ramionami, zdała sobie sprawę z tego, że musi siedzieć już w parku od kilku ładnych godzin bo właśnie zaczynało świtać, a przecież gdy opuszczała przyjęcie nie poinformowała nikogo o swoim wyjściu. „oh! Mila”






- Nie Mark, nie wydaje mi się żeby to była jakaś ściema… no mówię Ci, że obserwowałem ich od dwóch miesięcy i nic podejrzanego nie zauważyłem… tak, tak jak sobie życzysz… ale to będzie kosztowało podwójnie.. na razie – czarnowłosy chłopak zakończył połączenie, zerknął na zegarek „ 23:48 czas zacząć przedstawienie”, po czym schował telefon do kieszeni marynarki i ruszył ku frontowym drzwiom Malfoy Manor, z nadzieją, że odkryje coś ciekawego, coś dzięki czemu będzie mógł wdrążyć swój plan w życie. Ubrany w elegancki czarny garnitur, wszedł jak gdyby nigdy nic w tętniące już swoim życiem przyjęcie, nie zauważony przez żadnego czarodzieja znajdującego się w środku. Nie chciał rzucać się w oczy, przyszedł tu w roli obserwatora i miał nadzieję, że na tym się skończy, że nie natknie się na jakiegoś ciekawskiego człowieka, że nie przyciągnie niczyjej uwagi. Chciał przemknąć nie zauważony, wykonać plan na ten wieczór i opuścić przyjęcie równie cicho co na nie wtargnął. 

4 komentarze:

  1. Hm, wszystko powoli zaczyna się wyjaśniać.
    Ginny znowu jest w ciąży? Zaskoczyłaś mnie.
    No i oschły, niemiły Malfoy. Jestem ciekawa, czy się choć trochę zmieni.
    Rozdział ogólnie bardzo mi się podobał. :)
    Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybko.
    niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba, publikacja kolejnego rozdziału przewidziana jest na 8 lipca także zapraszam i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Powiem tak sam pomysł na opowiadanie jest dobry i na pewno bardzo oryginalny. Opisy bardzo fajnie ci wychodzą, dialogi też. Tylko trochę za bardzo komplikujesz dalej nie do końca rozumiem wszystkie rozdziały, znaczy wiem już kto z kim. Ale jak Draco może tak traktować Hermione jak wcześniej na sam jej widok wylądował w szpitalu, przecież to nie wyparuje. Poza tym kto miał tę akcję z czarną suknią w kościele. Mam wrażenie jakbyś na początku założyła jedną wersję wydarzeń, a później starał się ją zmienić. Przez co brakuje niektórych ważnych elementów.
    Podsumowując: wpadnę to jeszcze bo jestem ciekawa jak to dalej rozwiniesz. Piszesz ciekawie i masz fajny styl. Uporządkuj trochę wydarzenia a będzie na prawdę super. Polecam się zgłosić do jakiejś ocenialni ;)
    Pozdrawiam Syntia
    ps. mam nadzieję, że cię nie uraziłam niczym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pozostawienie komentarzy pod przeczytanymi rozdziałami, rozumiem oczywiście Twoje uwagi i wezmę je sobie do serca. Masz z nimi trochę racji, jest to moje pierwsze opowiadanie i od dawna wiele osób określa mój styl pisania czy wypowiadania się jako chaotyczny, dla mnie coś jest zrozumiałe i oczywiste, a dla kogoś innego nie. Doceniam również Twoją szczerość i dziękuję za miłe słowa.

      Usuń