niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 10


Słońce już dawno schowało się za horyzontem, ustępując miejsca księżycowi i tysiącom gwiazd. Na niebie nie było nawet pojedynczej chmurki, więc doskonale było widać piękne niebo w odcieniu ciemnego błękitu. Lekki wiatr kołysał drzewa i grał miłą dla ucha melodię. Mogłoby się wydawać, że wieczór ten nie różni się niczym od innego, lecz ta noc była wyjątkowa. Była to ostatnia, „wolna” noc pewnego Ślizgona. Był to jego wieczór kawalerski, zorganizowany z wielkim rozmachem. Ogromna ilość kobiet, alkoholu i innych używek nie zdradzała faktu, że już następnego dnia miał on stanąć na ślubnym kobiercu i poślubić swoją narzeczoną. Każdy inny facet na jego miejscu, ograniczyłby zabawę do minimum, aby prezentować się w najważniejszym dniu w swoim życiu nienagannie. Jednak dla niego nie był to ten dzień, nie czuł w ogóle, że coś ma się zmienić. Wiedział, że jego żona nie da mu tego czego pragnie najbardziej. Nie zmieni tego jaki jest i jak postępuje. Nie zmieni jego hulaszczego trybu życia, nie sprawi że zrezygnuje z panien na jedną noc. Tylko jedna osoba jest w stanie zmienić jego nastawienie do życia, już raz to zrobiła lecz wszystko rozpadło się jak domek z kart, a przecież nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.


Wiedziała, że to już dziś. Najgorszy dzień w jej życiu. Najszczęśliwszy już jej dał, teraz była kolej na jego przeciwieństwo. Dostała zaproszenie na jego ślub, jednak porwała je nim zdążyła odczytać słowa zapisane na nim do końca, zanim zrozumiała ich sens. Wpatrywała się w swoje lustrzane odbicie. Nie widziała już tej kobiety, którą była jeszcze rok temu. Smutne oczy otoczone zasinionymi plamami, szara cera. Cały swój ból, który widoczny był na jej twarzy tuszowała rozmaitymi kosmetykami. Upięła włosy w kok i nałożyła czarny welon. „ Dziś jest Nas pogrzeb Kochanie”. Usłyszała, że samochód już podjechał. 14:35 . Wychodząc z mieszkania zapaliła świeczkę, a ulatniający się gaz syczał już im marsz pożegnalny.  Do kaplicy weszła kiedy on stał już pod ołtarzem ze swoją wybranką. Ceremonia miała się już zacząć. Stała pośrodku głównego wejścia, a wszystkie oczy skierowane były w jej stronę. Jej długa, czarna koronkowa czarna suknia pięknie podkreślała kształty, welon zasłaniał jej twarz, więc nikt nie mógł dostrzec łez, które płynęły po jej policzkach. Szła przejściem pomiędzy ławkami, depcząc porozrzucane płatki białych róż. Echo odbijało się od ścian, a wszyscy goście wstrzymali oddech. Odwrócił się, patrzył jej prosto w oczy, a ona nadal szła w jego stronę. Zatrzymała się tuż przed nim. Chwyciła jego dłoń i dała mu bukiet czarnych tulipanów.
- Ostatnie pożegnanie – szepnęła.


Drobna dziewczyna nerwowo pukała do drzwi. Lecz nikt ich nie otwierał. Powtarzała tą czynność coraz częściej. Lecz odpowiadała jej głucha cisza. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że się spóźniła. Że nie zdążyła. Wiedziała teraz, że już nic nie jest w stanie zatrzymać jej przyjaciółki. Modliła się w duchy, aby ta nie zrobiła czegoś głupiego, nieodpowiedzialnego, czegoś czego będzie żałować do końca życia. Przeklęła w myśli londyńskie korki. Już miała odejść gdy usłyszała ogromny huk. Poczuła ciepło, które natychmiast otuliło jej całą. Siła jaka ją dotknęła odrzuciła jej ciało na pobliską ścianę, choć już po chwili ta runęła. Widziała płomienie, gruz, twarze przerażonych przechodniów. Gdzieś w oddali słyszała krzyki, odgłosy nadjeżdżających karetek, wozów strażackich i policyjnych.





Dzień dobry,
Znowu nie uchyliłam rąbka tajemnicy, zdaję sobie sprawę a tego, że może to być już trochę irytujące, ale nic na to nie poradzę. Nie mam ułożonego planu co do tego opowiadania, więc tak naprawdę nie jestem w stanie przewidzieć co się wydarzy. Za każdym razem kiedy siadam by coś napisać nie mam pomysłu, on sam przychodzi wraz z każdym kolejnym napisanym zdaniem. Także sama nie wiem jak potoczą się losy bohaterów. Sama siebie zaskakuję. Wiem, że czasami niektóre sytuacje są przewidywalne, będę starała się to zmienić. Co do samego rozdziału, to mało skromnie powiem, że uważam że jest to najlepsza część jaką dotychczas napisałam. Mimo że najkrótsza.  Być może nie podzielicie tego zdania, ale ja tak czuję. W geście wynagrodzenia Wam tego, że dzisiaj tak krótko, opublikuję Rozdział  11 szybciej niz zazwyczaj. Miłej niedzieli!

Pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. Abbolutnie podzielam Twoje zdanie. Rozdział jest najlepszy ze wszystkich dotychczasowych!
    Ej, tą kobietą w czarnej sukni, była Hermiona, prawda? D:
    Szybciutko dodawaj następny rozdział, kochana ♥
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy24/6/13

    Świetny rozdział :D
    Kiedy nowy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy26/6/13

    Kiedy nn ??

    OdpowiedzUsuń
  4. hej prośbę jako że niedawno założyłam własnego bloga prosiłabym cie abyś jeśli oczywiście znajdziesz czas i ochotę zobaczyła prolog na moim blogu, strasznie zależy mi na opini innej blogerki która jest w tym już od jakiegioś czasu
    http://nic-dwa-razy-sie-niezdarza.blogspot.com/

    i wspaniały rozdział jk i blog oczywiście kiedy nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy29/6/13

    Nominowałam Cię do Liebster Award :> szczegóły tutaj: http://dramione-diabelskie-uczucie.blogspot.com/2013/06/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojć,kiedy nowy ? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy13/7/13

    Miał być szybko, a już miesiąc minął....

    OdpowiedzUsuń
  8. dziwnie, ale powoli chyba zaczynam rozumieć o co chodzi::P

    OdpowiedzUsuń