wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 15

            

To co wydarzyło się kila miesięcy wcześniej zmieniło jej życie na dobre, Hermiona Granger teraz już nie była sobą, ani nawet cieniem dawnej siebie. Teraz otoczona przez te wszystkie piękne i niezmiernie drogie rzeczy czuła się przytłoczona swoim życiem, osamotniona jak nigdy dotąd, mimo otaczających ją przyjaciół. O tak, mogła powiedzieć że Ginny, Narcyza jak i Mila są jej najdroższymi przyjaciółkami, bez których nie byłaby wstanie przetrwać ani jednego dnia, od dnia  jej „wymarzonego ślubu”, lecz nie tego jej brakowało. Chciała się zakochać, być dla kogoś całym światem, wyjść za tą osobą i być z nią dopóki ich śmierć nie rozłączy. Doceniała wszystkie wysiłki jakie zostały włożone ze strony dwóch kobiet, jak podnosiły ja na duchu i jak o nią dbały, ale Draco Malfoy każdego dnia przypominał jej kim dla niego jest i dlaczego znajdują się w takim położeniu, a nie innym.

            Teraz otoczona przez wielu ludzi, stoi po środku niezwykle eleganckiego pomieszczenia robiąc za jakiś niebywały eksponat na wystawie sztuki czy chociażby w zoo jako piękny, egzotyczny ptak. „Szkoda, że zamknięty w złotek klatce”  Przemknęło jej przez myśli. Lustrowała wzrokiem wszystkich ludzi bogato ubranych w najlepsze i najdroższe tkaniny na świecie, jej nigdy wcześniej nie byłoby stać na taki rodzaj przyjemności, teraz jednak zakupy i wydawanie bez potrzeby dużej sumy pieniędzy, które należały do jej męża, na ubrania, dodatki, kosmetyki czy zostawiane ogromnych napiwków w restauracjach sprawiały jej przyjemność. Po pierwsze wspomagała tym gospodarkę, po drugie poprawiała  kelnerom humor i sytuację finansową, a po trzecie i najważniejsze denerwowała tym Malfoya. O tak, uwielbiała go wyprowadzać z równowagi, złościć czy też sprawiać, aby poczuł się zażenowany w towarzystwie ważnych osobistości. Dawało jej to ogromna satysfakcję i upewniało w przekonaniu, że to co kiedyś między nimi zaszło wcale nie miało znaczenia, a Dracon jest zwykłym egoistą i osobą bez serca.  Zdarzały mu się przebłyski dobroci i okazywania miłości, lecz tylko i wyłącznie dla jednej osoby. Mila. To ta mała istotka zdołała roztopić lód wkoło serca młodego arystokraty. Śmiało można powiedzieć, że była całym jego światem, oczkiem w głowie. Nie szczędził jej ani grosza, miała wszystko czego potrzebowała, a nawet i dwa razy więcej. Często Hermiona przyłapywała się na patrzeniu z utęsknieniem na mężczyznę z dziewczynką kiedy razem bawili się w wielkim ogrodzie przy ich posiadłości. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jej nigdy nie będzie dane mieć dzieci, że jej ukochany będzie się bawić z ich córką czy synem tak jak Dracon z Milą. Wiedziała o tym, lecz z własnej woli weszła w ten dobry układ. Dobry? Tylko dla kogo? Dla Dracona Malfoya na pewno, nawet dla Ginny, ale nie dla niej. Już nigdy nie uwolni się z tej klatki. Już na zawsze pozostanie Hermioną Malfoy, Hermioną ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy, który pojawia się tylko kiedy drzwi do ich domu zostają otworzone. Straciła nadzieję na normalne życie z dniem kiedy powiedziała im swoje pierwsze tak, z każdym następnym było już tylko gorzej.

            - Ty nie rozumiesz! Jesteś zwykłą nic nie wartą szlamą Granger, kiedyś nawet przez myśl mogło mi przejść, że coś tam nawet wiesz na temat magii, ale te czasy minęły bezpowrotnie. Jesteś bezużyteczna, a do tego stanowisz problem, który można rozwiązać tylko w jeden sposób – Draco krążył po salonie z Małą na rękach jak burza, miotając piorunami w stronę brązowowłosej.

            - Malfoy uspokój się, bo jeszcze Mila się przestraszy – matka dziecka czułym spojrzeniem obdarowała istotkę, która mocno obejmowała blondyna i patrzyła na pozostałe osoby w pokoju z  czystą obojętnością. Jej jasna cera mocno kontrastowała z ciemnymi oczami oraz włosami, a malinowe usta od razu rzucały się w oczy. Popatrzyła na trzy kobiety siedzące na sofie i mocniej wtuliła się w ciało osoby, która jak jej się wydawało, kochała ją najmocniej.

                 - Wy wszystkie jesteście głupie! Wszystkie! Ty matko również, bo pomysł mieszkającej z nami Granger był irracjonalny, teraz same przez nią kłopoty są, Weasley z całym szacunkiem do Twojego dziecka, ale żeby tak puszczać się na prawo i lewo.. mogłaś się chociaż zabezpieczać do jasnej cholery! – Zazwyczaj opanowany Dracon Malfoy dziś stracił kontrolę i zgubił maskę obojętności. Jego twarz była purpurowa ze złości, zwłaszcza kiedy to stara, prawie ślepa sowa obudziła go wielkim hukiem przynosząc nowe wydanie Proroka po nocy pełnej wrażeń i alkoholu za wcześnie niż zakładał że wstanie, lecz najgorsze nadeszło kiedy to przy śniadaniu natknął się na wielki nagłówek i zdjęcie. 

„ Czy Hermiona Granger nosi już nazwisko Malfoy? Czy ta mała śliczna istotka w wózku to pierworodna córka Malfoya?”. 

Zdjęcie przedstawiało właśnie Hermionę pchającą wózek pod Malfoy Manor, kiedy wracały ze spaceru w pewne słoneczne popołudnie. I wtedy to właśnie, wszystkie jego problemy się skumulowały.  Stał i tulił do siebie swoją prawię córkę i patrzył z niedowierzaniem na kobiety. Ginny ze łzami, Narcyza ze smutkiem, a Hermiona z przerażeniem w oczach siedziały i nie odzywały się. Po co jeszcze dodatkowo prowokować wkurzonego?

            - Widzę tylko jedno wyjście z tej sytuacji Granger. Na wyjście z twarzą, moją oczywiście, lecz Tobie i tak nic lepszego by się nie przytrafiło. – spojrzał na nią z pogardą z jaką nigdy wcześniej na nią nie patrzył- otóż ogłosimy, że od kilku miesięcy jesteśmy małżeństwem- tu się skrzywił – a Mila jest naszą córką, i nawet nie protestuj Weasley bo rozwiązuje to od razu wszystkie Twoje problemy.

Ginny opuściła głowę, a Hermiona nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Miała związać się z Malfoyem, z Mlafoyem który uprzykrzał jej na każdym ich spotkaniu, no może prawie na każdym. Była pewna, że gdyby sytuacja do tego by go nie zmusiła nigdy by nie wpadł na tak idiotyczny pomysł, lecz teraz musiał wyjść z tego z twarzą, a przy okazji ocieplić wizerunek. Małżeństwo ze szlamą było najlepszą opcją, do tego zachowany w tajemnicy ślub i trzymana w sekrecie wiadomość o mniemanym potomku rodu Malfoy. Czysta Moda na Sukces, gdzie sukces był gwarantowany. Nie chciała tego, z całego serca, chciała o nim zapomnieć o ich namiętnym pocałunku, o jego dotyku i przyspieszonym biciu serca, o jego nieodgadnionych oczach i wybuchowym temperamencie. Z drugiej strony chciała pomóc Ginny, sama nie miała już szans na normalne życie, nie po tym co przeszła, lecz jej przyjaciółka ciągle miała na to szansę, wystarczyło się tylko zgodzić, a panna Weasley dostanie czysta karę.

            -TAK, zgadzam się – wychrypiała cicho dziewczyna. Narcyza Malfoy spojrzała na nią z niedowierzaniem, a rudowłosa z wdzięcznością i podziękowaniem.

            -Jakby Twoje zdanie co najmniej miało jakieś znaczenie Granger.


Popatrzyła w lustro, w którym odbijała się jej sylwetka,  a tuż za nią sylwetka jej męża rozmawiającego z osobą z Ministerstwa popijając Ognistą Whisky. „Przez ten czas,  niewiele się zmienił”. Dziewczyna od razu skarciła się za te myśli, obróciła się na pięcie i wyszła z salonu.

Wdział jak smutnym wzrokiem omiata pomieszczenie i udaje się w kierunku drzwi, aby po chwili  bez zastanowienia przez nie przejść. Przeprosił swojego rozmówcę i podążył za żoną…

            - Tak szybko się nie wywiniesz Granger – syknął i złapał ją za zbyt szczupły nadgarstek.






Przepraszam, przepraszam, przepraszam, ale to chyba za mało...

2 komentarze:

  1. Ojeju, ojeju, ale się dzieje! Wszystko zaczyna mi się rozjaśniać, bo ostatnio zbyt bardzo nie wiedziałam o co chodzi. :D
    Cieszę się, że wreszcie dodałaś ten rozdział, bardzo mi się spodobał.
    Tylko to chłodne traktowanie Hermiony, przez Mafloy'a... O co chodzi..?
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że pojawi się szybciej :P
    niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  2. no to się pokomplikowało, tego się zupełnie nie spodziewałam

    OdpowiedzUsuń