Obudził się z wielkim bólem głowy. Przetarł odruchowo
skronie i usiadł na łóżku, wczorajszego wieczoru upił się do tego stopnia, że
praktycznie od połowy przyjęcie nie pamięta nic. Wyciągną z nocnej szafki
eliksir na kaca i wypił go jednym duszkiem. Potrząsało nim trochę, ale po
chwili to nieprzyjemne uczucie, przywołujące odruch wymiotny ustąpiło.
Zmęczonym krokiem udał się do łazienki. Sam stwierdził, że wygląda nędznie
spoglądając w lustro. Miał nadzieję, że długi i zimny prysznic doprowadzi go do
ładu i będzie w stanie zejść na śniadanie. Nie przejmował się zbytnio
niedzielnym strojem. Dzień ten był dla niego dniem wolnym, więc spędzał go na
zabawach z Milą. Ubrał czarne dżinsy i koszulkę w tym samym odcieniu,
przeczesał mokre włosy dłonią i ruszył po schodach na dół. Już w połowie drogi
dobiegł do niego cudowny zapach unoszący się w powietrzu. Jeszcze bardziej
zachęcony odwiedzeniem kuchni, przyspieszył kroku by szybciej móc spożyć
potrawę, po której zapachu zaczęło mu bardziej burczeć w brzuchu. W kuchni
przywitała go grobowa cisza. „ Jak nigdy”.
Uśmiechnął się do siebie i zajął miejsce obok Weasley, która tylko kiedy
zauważyła że blondyn usiadł koło niej wstała i wyszła nie zaszczycając go nawet
spojrzeniem. Nie przejął się tym zbytnio, lecz zerknął na swoją matkę która
siedziała po drugiej stronie stołu i wpatrywała się zamyślona w filiżankę
herbaty. „ Zdecydowanie jest coś nie tak”.
Próbował ignorować swoje przeczucie, w czym zdecydowanie pomagał mu domagający
się jedzenia jego organizm.
- No przestań się tam tak guzdrać Granger, skrzaty
szybciej by podały śniadanie niż Ty – w tym zdaniu nie było nic nadzwyczajnego.
Ot tak sobie normalny poranny monolog Ślizgona. Jednak Hermiona nie odwróciła
się i nie podała mu jajecznicy z tostami, tak jak każdej niedzieli. Nie ruszyła
się z miejsca ani o centymetr. Siedząca z boku Narcyza podniosła wzrok i
spojrzała na swoją synową z troską. Już chciała coś powiedzieć, albo jakoś
zareagować na tą uszczypliwą zaczepkę jej syna, po raz kolejny przypomnieć mu,
że Hermiona jest jego żoną, czy mu się to podoba czy nie i że należy się jej z
tego powodu szacunek. Chociaż tyle jest jej winny. Jej syn jednak, nie był
cierpliwym człowiekiem. Wstał i podszedł do kobiety z zamiarem wygarnięcia jej
kilku podstawowych rzeczy.
-Granger, Ty bezużyteczna mała szlamo, podaj mi wreszcie
moje śniadanie! –
„nie dość, że wstał z rana lewą nogą, to jeszcze ta dziewucha mu się sprzeciwia”
„nie dość, że wstał z rana lewą nogą, to jeszcze ta dziewucha mu się sprzeciwia”
I nagle stało się. Wściekła brązowowłosa odwróciła się i wetknęła mu talerz
z przygotowanym śniadaniem patrząc mu prosto w oczy. Była zła, nie ona była
wściekła, że po tym co jej zrobił śmie się tak do niej odzywać. Coś w niej
pękło, ale nie tylko w niej. Na twarz blondyna wpłynęło zdziwienie i coś w
rodzaju zmartwienia na raz. Nie zdążył się dobrze przyjrzeć twarzy żony bo
uciekła w pośpiechu, lecz to co zauważył zmroziło mu krew w żyłach. Jej piękne
brązowe oko zdobił purpurowy siniak, a łuk brwiowy tuż nad nim był porządnie
rozcięty. Odwrócił się zszokowany i napotkał smutną twarz matki.
-Popisałeś się Draco,
naprawdę zaczynam wierzyć, że jesteś podobny do ojca bardziej niż do mnie.
- Przestań już dobrze?
Widział, dałaś mu do myślenia pozwól mi Cię teraz uleczyć- już dobre pół
godziny Ginny błagała Hermionę o to, by ta dała sobie usunąć ślady z
poprzedniej nocy. Chciałaby widział co jej zrobił. Jak się zachował. Chciała
żeby poczuł się źle sam ze sobą. Żeby zaczął się sobą brzydzić. Dlatego tak
uparcie stała przy swoim i z cierpliwością anioła nadal grzecznie odpowiadała
przyjaciółce „nie” na każda je prośbę.
- Jesteś uparta jak osioł,
wiesz?- wypowiedziawszy te słowa Ruda uśmiechnęła się- a może nawet bardziej.
- Przecież wiesz, że
wyleczenie tego nic nie zmieni. A tak chociaż będę mieć spokój na jakiś czas z
publicznymi wystąpieniami. No i Malfoy trochę się pomęczy. Niech wie co zrobił.
Niech płaci za to swoimi wyrzutami sumienia dopóki to samo nie zejdzie mi z
twarzy.
- O ile je ma Hermiono,
szczerze w to wątpię. Ty podjęłaś już decyzję, ja nie zamierzam zmieniać swojej
i nadal będę Cię nakłaniać na pozbycie się tego. Być może bez tego czegoś co
zdobi twoją piękną twarzyczkę szybciej o tym zapomnisz – młodsza kobieta
podeszła i ujęła dłoń swojej przyjaciółki okazując jej w ten sposób wsparcie
jak i troskę.
- Ale ja nie chce
zapomnieć Gin. To jest część jego duszy, On taki jest, i chciałabym, z całego
serca bym chciała, żeby to zmieniło moje nastawienie do niego. Jestem głupia i
naiwna. On się nie zmienił. To wtedy w jego biurze , to była kolejna zachcianką
za którą prawie przypłaciłam życiem. To było tak dawno temu, a ja wciąż
pamiętam sposób w jaki mnie całował. Wiem, że dla niego to nie znaczyło nic,
ale tym pocałunkiem wywrócił cały mój świat do góry nogami, i od tamtej pory
jakoś nie mogę spojrzeć na niego jak przedtem. Już nie jest dla mnie tym zimnym
i okrutnym Malfoyem, mimo iż taki jest ja nie potrafię go widzieć w takim
świetle, znaczy widzę go, ale chyba to co z każdym dniem zaczynam czuć coraz
bardziej nie dopuszcza to do mojej świadomości. Tobie prawiłam kazania moja
droga na temat toksycznych związków, a sama sobie taki stworzyłam. Hipokrytka
ze mnie Ginny. Hipokrytka.
- Na to nic nie poradzisz,
ale pocieszę Cię w trochę niepocieszający sposób – tu obie się zaśmiały – Ty
chociaż, zrobiłaś coś dobrego, a ja? Chciałam rozbić małżeństwo.
-Nie! Ty masz Milę, wydaje
mi się, że nic lepszego w życiu nie mogło Cię spotkać.
Wtulone w siebie zasnęły w głębokim fotelu, a deszcz stukający w szybę zaczął
im grać kołysankę do snu.
- Muszę wniknąć do ich domu, do ich rodziny.. ale jak to
zrobić? Żona Malfoya bezwątpienia była zauroczona moją osobą, na pewno
zainteresowania, ale gdyby Malfoy się dowiedział o jakimkolwiek flircie między
nami, mogłoby to się skończyć moją wizytą w Świętym Mungu. Już nieraz czytałem
przecież o tym, że małżonek Hermiony potrafi być zaborczo zazdrosny. Narcyza
jest stanowczo za stara, zresztą nikt nie uwierzył by w mój brak zainteresowania. Została jeszcze
Weasley, całkiem niezła z niej sztuka. Podobno mieszka w Malfoy Manor i
opiekuje się córką Malfoyów kiedy wychodzą. Do tego jest najlepszą przyjaciółką
Gryffonki. Tak, to zdecydowanie moja najlepsza opcja- czarnowłosy zakończył
swój monolog wyłączając tym samym dyktafon i chowając go jednej z szuflad
biurka. Sięgnął po telefon i wybrał numer. Odpowiedziała mu jednak głucha
cisza.
Rozdział 18 już jest, do końca miesiąca planuję opublikować jeszcze co najmniej trzy rozdziały, ze względu na zawieszenie bloga w sierpniu. Co do zawieszenia bloga na wrzesień, to jeszcze nie wiem.
Pozdrawiam!