środa, 9 lipca 2014

Rozdział 18





Obudził się z wielkim bólem głowy. Przetarł odruchowo skronie i usiadł na łóżku, wczorajszego wieczoru upił się do tego stopnia, że praktycznie od połowy przyjęcie nie pamięta nic. Wyciągną z nocnej szafki eliksir na kaca i wypił go jednym duszkiem. Potrząsało nim trochę, ale po chwili to nieprzyjemne uczucie, przywołujące odruch wymiotny ustąpiło. Zmęczonym krokiem udał się do łazienki. Sam stwierdził, że wygląda nędznie spoglądając w lustro. Miał nadzieję, że długi i zimny prysznic doprowadzi go do ładu i będzie w stanie zejść na śniadanie. Nie przejmował się zbytnio niedzielnym strojem. Dzień ten był dla niego dniem wolnym, więc spędzał go na zabawach z Milą. Ubrał czarne dżinsy i koszulkę w tym samym odcieniu, przeczesał mokre włosy dłonią i ruszył po schodach na dół. Już w połowie drogi dobiegł do niego cudowny zapach unoszący się w powietrzu. Jeszcze bardziej zachęcony odwiedzeniem kuchni, przyspieszył kroku by szybciej móc spożyć potrawę, po której zapachu zaczęło mu bardziej burczeć w brzuchu. W kuchni przywitała go grobowa cisza. „ Jak nigdy”. Uśmiechnął się do siebie i zajął miejsce obok Weasley, która tylko kiedy zauważyła że blondyn usiadł koło niej wstała i wyszła nie zaszczycając go nawet spojrzeniem. Nie przejął się tym zbytnio, lecz zerknął na swoją matkę która siedziała po drugiej stronie stołu i wpatrywała się zamyślona w filiżankę herbaty. „ Zdecydowanie jest coś nie tak”. Próbował ignorować swoje przeczucie, w czym zdecydowanie pomagał mu domagający się jedzenia jego organizm.

- No przestań się tam tak guzdrać Granger, skrzaty szybciej by podały śniadanie niż Ty – w tym zdaniu nie było nic nadzwyczajnego. Ot tak sobie normalny poranny monolog Ślizgona. Jednak Hermiona nie odwróciła się i nie podała mu jajecznicy z tostami, tak jak każdej niedzieli. Nie ruszyła się z miejsca ani o centymetr. Siedząca z boku Narcyza podniosła wzrok i spojrzała na swoją synową z troską. Już chciała coś powiedzieć, albo jakoś zareagować na tą uszczypliwą zaczepkę jej syna, po raz kolejny przypomnieć mu, że Hermiona jest jego żoną, czy mu się to podoba czy nie i że należy się jej z tego powodu szacunek. Chociaż tyle jest jej winny. Jej syn jednak, nie był cierpliwym człowiekiem. Wstał i podszedł do kobiety z zamiarem wygarnięcia jej kilku podstawowych rzeczy.

-Granger, Ty bezużyteczna mała szlamo, podaj mi wreszcie moje śniadanie! –
„nie dość, że wstał z rana lewą nogą, to jeszcze ta dziewucha mu się sprzeciwia”

I nagle stało się. Wściekła brązowowłosa odwróciła się i wetknęła mu talerz z przygotowanym śniadaniem patrząc mu prosto w oczy. Była zła, nie ona była wściekła, że po tym co jej zrobił śmie się tak do niej odzywać. Coś w niej pękło, ale nie tylko w niej. Na twarz blondyna wpłynęło zdziwienie i coś w rodzaju zmartwienia na raz. Nie zdążył się dobrze przyjrzeć twarzy żony bo uciekła w pośpiechu, lecz to co zauważył zmroziło mu krew w żyłach. Jej piękne brązowe oko zdobił purpurowy siniak, a łuk brwiowy tuż nad nim był porządnie rozcięty. Odwrócił się zszokowany i napotkał smutną twarz matki.

            -Popisałeś się Draco, naprawdę zaczynam wierzyć, że jesteś podobny do ojca bardziej niż do mnie.




            - Przestań już dobrze? Widział, dałaś mu do myślenia pozwól mi Cię teraz uleczyć- już dobre pół godziny Ginny błagała Hermionę o to, by ta dała sobie usunąć ślady z poprzedniej nocy. Chciałaby widział co jej zrobił. Jak się zachował. Chciała żeby poczuł się źle sam ze sobą. Żeby zaczął się sobą brzydzić. Dlatego tak uparcie stała przy swoim i z cierpliwością anioła nadal grzecznie odpowiadała przyjaciółce „nie” na każda je prośbę.

            - Jesteś uparta jak osioł, wiesz?- wypowiedziawszy te słowa Ruda uśmiechnęła się- a może nawet bardziej.

            - Przecież wiesz, że wyleczenie tego nic nie zmieni. A tak chociaż będę mieć spokój na jakiś czas z publicznymi wystąpieniami. No i Malfoy trochę się pomęczy. Niech wie co zrobił. Niech płaci za to swoimi wyrzutami sumienia dopóki to samo nie zejdzie mi z twarzy.

            - O ile je ma Hermiono, szczerze w to wątpię. Ty podjęłaś już decyzję, ja nie zamierzam zmieniać swojej i nadal będę Cię nakłaniać na pozbycie się tego. Być może bez tego czegoś co zdobi twoją piękną twarzyczkę szybciej o tym zapomnisz – młodsza kobieta podeszła i ujęła dłoń swojej przyjaciółki okazując jej w ten sposób wsparcie jak i troskę.

            - Ale ja nie chce zapomnieć Gin. To jest część jego duszy, On taki jest, i chciałabym, z całego serca bym chciała, żeby to zmieniło moje nastawienie do niego. Jestem głupia i naiwna. On się nie zmienił. To wtedy w jego biurze , to była kolejna zachcianką za którą prawie przypłaciłam życiem. To było tak dawno temu, a ja wciąż pamiętam sposób w jaki mnie całował. Wiem, że dla niego to nie znaczyło nic, ale tym pocałunkiem wywrócił cały mój świat do góry nogami, i od tamtej pory jakoś nie mogę spojrzeć na niego jak przedtem. Już nie jest dla mnie tym zimnym i okrutnym Malfoyem, mimo iż taki jest ja nie potrafię go widzieć w takim świetle, znaczy widzę go, ale chyba to co z każdym dniem zaczynam czuć coraz bardziej nie dopuszcza to do mojej świadomości. Tobie prawiłam kazania moja droga na temat toksycznych związków, a sama sobie taki stworzyłam. Hipokrytka ze mnie Ginny. Hipokrytka.

            - Na to nic nie poradzisz, ale pocieszę Cię w trochę niepocieszający sposób – tu obie się zaśmiały – Ty chociaż, zrobiłaś coś dobrego, a ja? Chciałam rozbić małżeństwo.

            -Nie! Ty masz Milę, wydaje mi się, że nic lepszego w życiu nie mogło Cię spotkać.
Wtulone w siebie zasnęły w głębokim fotelu, a deszcz stukający w szybę zaczął im grać kołysankę do snu.






- Muszę wniknąć do ich domu, do ich rodziny.. ale jak to zrobić? Żona Malfoya bezwątpienia była zauroczona moją osobą, na pewno zainteresowania, ale gdyby Malfoy się dowiedział o jakimkolwiek flircie między nami, mogłoby to się skończyć moją wizytą w Świętym Mungu. Już nieraz czytałem przecież o tym, że małżonek Hermiony potrafi być zaborczo zazdrosny. Narcyza jest stanowczo za stara, zresztą nikt nie uwierzył by w mój  brak zainteresowania. Została jeszcze Weasley, całkiem niezła z niej sztuka. Podobno mieszka w Malfoy Manor i opiekuje się córką Malfoyów kiedy wychodzą. Do tego jest najlepszą przyjaciółką Gryffonki. Tak, to zdecydowanie moja najlepsza opcja- czarnowłosy zakończył swój monolog wyłączając tym samym dyktafon i chowając go jednej z szuflad biurka. Sięgnął po telefon i wybrał numer. Odpowiedziała mu jednak głucha cisza.  



Rozdział 18 już jest, do końca miesiąca planuję opublikować jeszcze co najmniej trzy rozdziały, ze względu na zawieszenie bloga w sierpniu. Co do zawieszenia bloga na wrzesień, to jeszcze nie wiem.
Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Rozdział naprawdę bardzo mi się spodobał. Nie sądziłam, że Hermiony twarz może ozdobić siniak po tym, co zrobił jej Draco... Ale dobrze mu tak! Niech chociaż trochę ma wyrzuty sumienia.
    Bardzo podoba mi się ten wątek "kryminalny". Dodaje opowiadaniu takiego charakteru. :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/

    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    Adres twojego bloga widniał w jednym z moich komentarzy, więc postanowiłam zajrzeć i przyznam szczerze, że bardzo mi się podoba to co piszesz, choć na początku nie za bardzo mogłam połapać się we wszystkim. Masz lekki i prosty styl przez co to co piszesz czyta się bardzo przyjemnie. Podoba mi się twoja historia.
    Życzę udanych wakacji i czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam
    Charlotte Petrova
    --------------------------
    dramione-wymiana.blogspot.com/
    charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam zaszczyt zaprosić na http://amara-ultionis.blogspot.com na nowy rozdział!
    Życzę przyjemnej lektury!

    OdpowiedzUsuń