Leżała w łóżku, w dodatku nie swoim. Chciała
się podnieść, lecz nie miała siły. Spojrzała na ręce. Były całe w siniakach i
ranach, które było dobrze widać mimo opatrunków. Omiotła spojrzeniem pomieszczenie
w którym się znajdywała. Jedno łóżko, jedna komoda, jedno duże okno. Duże
lustro i fotel. Ściany w kolorze mleka. Wróciła spojrzeniem na fotel z
niedowierzaniem. Draco Malfoy, ale co on tu do jasnej cholery robił? –
Obudziłaś się nareszcie- szepnął do niej i odgarnął jej włosy z twarzy całując
ją przy tym czule w czoło – tak się martwiłem, że Cię stracę.
Obudziła się…
To znowu był ten głupi sen. Była cała oblana potem. Z powrotem opadła na
poduszkę. „ Co Ty Malfoy robisz w moich
snach ? Jeszcze w takiej roli?” . Zerwała się na nogi i pomaszerowała pod
prysznic. Uwielbiała to uczucie, kiedy ciepły strumień wody otulał jej ciało. Zwłaszcza
w tedy, kiedy pogoda nie rozpieszczała. Od samego rana padał deszcz, a niebo
było zakryte przez burzowe chmury. Najchętniej nie wychodziłaby z pod prysznica
cały dzień, ale musiała iść do pracy. Ubierając się, wciąż myślała o swoim
śnie. Nie dawał on jej spokoju, była pewna, że zna ten pokój, że już w nim
kiedyś była, ale co robił tam ten chłopak?
- Jak tylko
Granger się zjawi, każ jej natychmiast do mnie przyjść – powiedział rzucając swój płaszcz na sofę w holu. Nie
wiedział, po co miałaby ona do niego przyjść, po prostu to polecenie samo z
niego wyszło. Znów mu się śniła. Nie wiedział co miał o tym myśleć. „ To chore, chyba muszę się leczyć.” Spojrzał
na niebo, siedząc na swojej kanapie. Miał dość ludzi, którzy przechodzili i
patrzyli się na niego jakby miał na czole napisane „ Patrzcie i podziwiajcie” ,
więc zasłonił pstryknięciem palców wszystkie rolety pozostawiając jedynie
odsłonięte te od strony ulicy. Pomieszczenie wypełnił mrok przerywany co chwilę
błyskiem i przeraźliwy grzmot. Siedział i obserwował niedającą się okiełznać
pogodę. Było rano, ale on już pił drugą szklankę ognistej. W gruncie rzeczy był
zdruzgotany swoimi myślami. Otworzyły się drzwi. Brązowowłosa jak zwykle
prezentowała się nienagannie. Włosy miała zaczesane w wysoką kitkę, oczy
podkreślone czarnym eyelinerem, a ubrana była w dopasowaną czerwoną sukienkę z
długim rękawem. Wysokie czarne, skórzane botki i złote kolczyki koła dodawały
jej pazura. Draco spojrzał na nią i poczuł to samo ukłucie, co w śnie kiedy
dziewczyna otworzyła oczy. „ Co się ze
mną dzieje do jasnej cholery?”. W Tym momencie szalejąca za oknem burza
dała o sobie przypomnieć. Hermiona aż podskoczyła. Może to śmieszne, ale
śmiertelnie bała się burzy. Budziła ona w niej ogromne przerażenie. Oczywiście
nie dała tego po sobie poznać.
- Czego znowu
chcesz Malfoy?- zapytała obojętnie siadając koło niego i spojrzała mu prosto w
oczy. Od razu zauważył, że i ona jest dziś nie w nastroju. Normalnie by to
wykorzystał by dogryźć Gryfonce, ale po części rozumiał jak się czuła, widział
to w jej pięknych brązowych oczach od których nie mógł oderwać wzroku. Nie
odpowiedział na jej pytanie. Wziął głęboki wdech i głośno wypuścił powietrze.
Pocałował ją. Nie czekał na to jak dziewczyna zareaguje. Zasypywał ją kolejnymi
pocałunkami. Nie opierała mu się. Wręcz przeciwnie. Oddawała mu każdy
pocałunek, z taką samą rozkoszą jaką on ją całował. Złapał ją delikatnie za
szyję, subtelnie ją podrapując. Jej ręce powędrowały na jego kark, a już po
chwili dłonie zatopiły się w platynowych włosach. Draco z pocałunkami schodził
coraz niżej. Musnął płatek jej ucha. – Zwariowałem. – szepnął. Jego perłowy
śmiech, sprawił, że przeszedł ją miły dreszcz. A potem kolejny, kiedy całował
już jej szyję. Oderwał się od niej i ponownie spojrzał jej w oczy. Ujrzał coś
czego się nigdy nie spodziewał zobaczyć. Tęsknotę. I znów to dziwne uczucie,
którego już od jakiegoś czasu nie mógł się wyzbyć. Pocałował ją namiętnie w jej
aksamitne usta. Zagrzmiało, a w gabinecie Draco Malfoya zrobiło się nagle
jasno. Burza ich ocknęła. Odskoczyli od siebie jak poparzeni. Ślizgon jak gdyby
nigdy nic wstał i nalał sobie whiskey biorąc się do pracy. Hermiona siedziała
oszołomiona. Oczy jej się zaszkliły. Wstała i wyszła nie próbując już zatrzymać
łez. „
Dupek”. Nie zastanawiając się nad niczym wzięła płaszcz wybiegła na ulicę.
Wichura nadal szalała i nie zanosiło się na jakiekolwiek polepszenie warunków
atmosferycznych. Nie popatrzyła czy
nadjeżdża jakiś pojazd, chciała być jak najdalej tego miejsca. Jak najdalej
jego. Tego przeklętego Malfoya z jego wyniosłym ego i ironicznym uśmieszkiem.
Nie chciała więcej czuć jego zimnego spojrzenia i słyszeć jego oschłego tonu.
Miała go dość. Serdecznie dość. Gdy była pośrodku jezdni, z lewej strony
niespodziewanie pojawiło się auto. Ciemność i głucha cisza.
Grzmoty było
słychać coraz bardziej. Ciągle nie dawały za wygraną. Jednak ten huk był inny.
Chłód przeszedł przez jego ciało. Podszedł do okna i zamarł. Na drodze leżała
dziewczyna. Dobrze mu znana. Ta dziewczyna w czerwonej sukience. Ta dziewczyna
która jeszcze przed chwilą była przy nim. Ta, którą tak namiętnie całował.
Granger. Jego skostniałe serce pękło. Nie rozbiło się na miliony kawałków, ale
mimo wszystko pękło. Bez zawahania zbiegł po schodach i już po paru minutach
klęczał przy niej. Nie reagowała. Chciał żeby się okazało, że ona tylko się z
niego nabija i że zaraz otworzy oczy, wstanie i powie „ Tu Cię mam Malfoy”.
Jednak nic takiego się nie działo. Leżała nieprzytomna w kałuży krwi, która
mieszała się z ciężkimi kroplami deszczu. Usłyszał nadjeżdżającą karetkę. Już po chwili
rozpoczęła się walka o jej życie. O życie Hermiony Granger, jego Hermiony. W
tamtej chwili, zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo zależy mu na tej
dziewczynie i jaki popełni wielki błąd nie jadąc z nią do szpitala. Był
przerażony, widział jak uchodzi z niej życie, ale postanowił o nie powalczyć. „ Zrobię wszystko by ją ocalić, wszystko,
zniknę z jej życia. Niech tylko to przetrwa, niech przeżyje” . Wpadli do
szpitala jak szaleni. Stracił ją z oczu.
Słyszał niepokojące dźwięki, które dochodziły zza drzwi. Złapał się za głowę. „ Dasz radę”. Minęła godzina. Stan
Hermiony się polepszał z każdą minutą. Siedział przy niej trzymając ja za rękę.
Minęły kolejny trzy godziny, a on nadal przy niej był. Poczuł jak ściska jego
dłoń. Otworzyła oczy. – Draco …
- Cii.. jesteś
silna, poradzisz sobie. – mruknął całując ją po raz ostatni w usta.
Nie wiedziała
co się dzieje, gdzie jest i dlaczego tu przebywa. Co tu robił Smok… Sztab
specjalistów się nią zajmował, badał, podawał lekarstwa. Zasypiała mając ciągle
w głowie obraz chłopaka ściskającego jej dłoń, widziała jego rozpacz i chęć
walki. Zrozumiała.
Cześć,
Końcówka trochę dramatyczna, a zarazem romantyczna.
Przynajmniej według mnie.
Zmieniłam też rodzaj czcionki, mam nadzieję że teraz jest lepiej.
W zasadzie mam już koniec matur, także myślę, że
będę miała więcej czasu na pisanie.
Przewiduję jeszcze publikację jednego rozdziału w tym tygodniu ponieważ w związku z
zaplanowanymi i w pełni zasłużonymi wakacjami zrobię sobie małą przerwę od wszystkiego. Także w dniach 22-29.05 nie spodziewajcie się tu niczego nowego Mam nadzieję, że wrócę nie tylko wypoczęta ale też z głową
pełną nowych pomysłów, może też coś wyskrobię na lotnisku czy w samolocie.
Pozdrawiam,
Rita
noooo :D ten pocałunek był jednym, wielkim zaskoczeniem! ;p
OdpowiedzUsuńuuu wypadek :o ale fajnie że Malfoy się martwi o Hermione ♥
czekam na więcej ;p
Nie no po prostu zamurowało mnie, cudowny rozdział, nawet nie wiem jak mam go opisać, czekam na więcej ♥!
OdpowiedzUsuńAkcja za akcją ! emocje jak nie wiem :)
OdpowiedzUsuńtroche szybko takie zmiany, ale fajnie :P
OdpowiedzUsuń