Słońce już
dawno schowało się za horyzontem, ustępując miejsca księżycowi i tysiącom
gwiazd. Na niebie nie było nawet pojedynczej chmurki, więc doskonale było widać
piękne niebo w odcieniu ciemnego błękitu. Lekki wiatr kołysał drzewa i grał
miłą dla ucha melodię. Mogłoby się wydawać, że wieczór ten nie różni się niczym
od innego, lecz ta noc była wyjątkowa. Była to ostatnia, „wolna” noc pewnego
Ślizgona. Był to jego wieczór kawalerski, zorganizowany z wielkim rozmachem.
Ogromna ilość kobiet, alkoholu i innych używek nie zdradzała faktu, że już
następnego dnia miał on stanąć na ślubnym kobiercu i poślubić swoją narzeczoną.
Każdy inny facet na jego miejscu, ograniczyłby zabawę do minimum, aby
prezentować się w najważniejszym dniu w swoim życiu nienagannie. Jednak dla
niego nie był to ten dzień, nie czuł w ogóle, że coś ma się zmienić. Wiedział,
że jego żona nie da mu tego czego pragnie najbardziej. Nie zmieni tego jaki
jest i jak postępuje. Nie zmieni jego hulaszczego trybu życia, nie sprawi że
zrezygnuje z panien na jedną noc. Tylko jedna osoba jest w stanie zmienić jego
nastawienie do życia, już raz to zrobiła lecz wszystko rozpadło się jak domek z
kart, a przecież nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Wiedziała, że
to już dziś. Najgorszy dzień w jej życiu. Najszczęśliwszy już jej dał, teraz
była kolej na jego przeciwieństwo. Dostała zaproszenie na jego ślub, jednak
porwała je nim zdążyła odczytać słowa zapisane na nim do końca, zanim
zrozumiała ich sens. Wpatrywała się w swoje lustrzane odbicie. Nie widziała już
tej kobiety, którą była jeszcze rok temu. Smutne oczy otoczone zasinionymi
plamami, szara cera. Cały swój ból, który widoczny był na jej twarzy tuszowała
rozmaitymi kosmetykami. Upięła włosy w kok i nałożyła czarny welon. „ Dziś jest Nas pogrzeb Kochanie”. Usłyszała,
że samochód już podjechał. 14:35 .
Wychodząc z mieszkania zapaliła świeczkę, a ulatniający się gaz syczał już im
marsz pożegnalny. Do kaplicy weszła
kiedy on stał już pod ołtarzem ze swoją wybranką. Ceremonia miała się już
zacząć. Stała pośrodku głównego wejścia, a wszystkie oczy skierowane były w jej
stronę. Jej długa, czarna koronkowa czarna suknia pięknie podkreślała kształty,
welon zasłaniał jej twarz, więc nikt nie mógł dostrzec łez, które płynęły po
jej policzkach. Szła przejściem pomiędzy ławkami, depcząc porozrzucane płatki
białych róż. Echo odbijało się od ścian, a wszyscy goście wstrzymali oddech.
Odwrócił się, patrzył jej prosto w oczy, a ona nadal szła w jego stronę. Zatrzymała
się tuż przed nim. Chwyciła jego dłoń i dała mu bukiet czarnych tulipanów.
- Ostatnie
pożegnanie – szepnęła.
Drobna dziewczyna
nerwowo pukała do drzwi. Lecz nikt ich nie otwierał. Powtarzała tą czynność
coraz częściej. Lecz odpowiadała jej głucha cisza. Nie chciała dopuścić do
siebie myśli, że się spóźniła. Że nie zdążyła. Wiedziała teraz, że już nic nie
jest w stanie zatrzymać jej przyjaciółki. Modliła się w duchy, aby ta nie
zrobiła czegoś głupiego, nieodpowiedzialnego, czegoś czego będzie żałować do
końca życia. Przeklęła w myśli londyńskie korki. Już miała odejść gdy usłyszała
ogromny huk. Poczuła ciepło, które natychmiast otuliło jej całą. Siła jaka ją
dotknęła odrzuciła jej ciało na pobliską ścianę, choć już po chwili ta runęła. Widziała
płomienie, gruz, twarze przerażonych przechodniów. Gdzieś w oddali słyszała krzyki,
odgłosy nadjeżdżających karetek, wozów strażackich i policyjnych.
Dzień dobry,
Znowu nie
uchyliłam rąbka tajemnicy, zdaję sobie sprawę a tego, że może to być już trochę
irytujące, ale nic na to nie poradzę. Nie mam ułożonego planu co do tego
opowiadania, więc tak naprawdę nie jestem w stanie przewidzieć co się wydarzy. Za
każdym razem kiedy siadam by coś napisać nie mam pomysłu, on sam przychodzi
wraz z każdym kolejnym napisanym zdaniem. Także sama nie wiem jak potoczą się
losy bohaterów. Sama siebie zaskakuję. Wiem, że czasami niektóre sytuacje są
przewidywalne, będę starała się to zmienić. Co do samego rozdziału, to mało
skromnie powiem, że uważam że jest to najlepsza część jaką dotychczas
napisałam. Mimo że najkrótsza. Być może nie podzielicie tego zdania, ale ja tak czuję. W geście wynagrodzenia Wam tego, że dzisiaj tak krótko, opublikuję Rozdział 11 szybciej niz zazwyczaj. Miłej niedzieli!
Pozdrawiam!
Abbolutnie podzielam Twoje zdanie. Rozdział jest najlepszy ze wszystkich dotychczasowych!
OdpowiedzUsuńEj, tą kobietą w czarnej sukni, była Hermiona, prawda? D:
Szybciutko dodawaj następny rozdział, kochana ♥
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńKiedy nowy?
Kiedy nn ??
OdpowiedzUsuńhej prośbę jako że niedawno założyłam własnego bloga prosiłabym cie abyś jeśli oczywiście znajdziesz czas i ochotę zobaczyła prolog na moim blogu, strasznie zależy mi na opini innej blogerki która jest w tym już od jakiegioś czasu
OdpowiedzUsuńhttp://nic-dwa-razy-sie-niezdarza.blogspot.com/
i wspaniały rozdział jk i blog oczywiście kiedy nowy rozdział ?
Nominowałam Cię do Liebster Award :> szczegóły tutaj: http://dramione-diabelskie-uczucie.blogspot.com/2013/06/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńOjć,kiedy nowy ? :D
OdpowiedzUsuńMiał być szybko, a już miesiąc minął....
OdpowiedzUsuńdziwnie, ale powoli chyba zaczynam rozumieć o co chodzi::P
OdpowiedzUsuń