Myślała, że
zaraz się przewróci, że zemdleje. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Nie miała
nawet odruchu wymiotnego. Stała w osłupieniu patrząc na odchodzącego blondyna i
zastanawiała się, kiedy to On całował ją z taką namiętnością. Przyłapała się na
tym, że nawet teraz po tym jak od niej się oderwał wciąż przeciąga to
wspomnienie w głowie i analizuje każdy szczegół w zachowaniu męża. Czuła się
tak błogo, choć wiedziała, że dopuszczanie do siebie takich emocji jest złe i
że w końcu dojdzie do tego, że ją to zniszczy zwłaszcza jeżeli takie sytuacje
zaczną się powtarzać. Nie mogła na to pozwolić, nie mogła się rozsypać, nie
przez Niego. Otrząsnęła się, poprawiła suknię i palcem jednej ręki starła
rozmazaną pomadkę w okolicy ust i ruszyła w stronę salonu. Jednak nie dane jej
było tam dotrzeć. W momencie kiedy chciała skręcić do holu głównego, wpadła na
kogoś i odbiła się od tej osoby z taką siłą, że jej ciało prawię spotkało się z
podłogą. Szybka reakcja przybysza uchroniła ją od bolesnego kontaktu z zimnym i
nieprzyjemnym marmurem, a Hermionę trafił grom z jasnego nieba. Kiedy już stała
na własnych nogach, o własnych siłach wciąż nie mogła wydobyć z siebie ani
słowa. „ ogarnij się głupia dziewucho”
. Lecz gdy zdała sobie sprawę z tego, że powinna przeprosić i podziękować za
ratunek z opresji, która wynikła z obojga winy, to tajemniczego mężczyzny już
nie było. Przez cały wieczór szukała go, na marne. Czarnowłosy zniknął jak jej
się wydawało bezpowrotnie, a ona głupia nawet się go nie zapytała o imię.
Nie wiedział, ile czasu mu
zostało. Słyszał, że muzyka dobiegająca z salonu nie cichnie, ale przez to, że
było tak głośno nie mógł usłyszeć czy ktoś nadchodzi czy nie. Musiał działać
szybko i efektownie. Jednak w tym bałaganie nie mógł się odnaleźć. Nie sądził,
że poukładany Draco Malfoy, może żyć i funkcjonować w takim chaosie jak ten.
Nagle jego uwagę przykuło duża, złota ramka stojąca na biurku wcześniej
wymienionego. Wziął ją do ręki i szczerze się uśmiechnął. Fotografia
przedstawiała mała, ciemnowłosą dziewczynkę z wielkim uśmiechem na twarzy lekko
ubrudzoną czekoladą. Machała wesoło w stronę aparatu, ze szczerą radością w
oczach. Odłożył przedmiot na miejsce i rozejrzał się po gabinecie. Coś mu tu
nie grało. Skoro Malfoy i Granger byli takim szczęśliwym i zakochanym w sobie
małżeństwem, to dlaczego w miejscu w którym mężczyzna spędza większość swojego
dnia, to dlaczego na meblu stoi tylko zdjęcie jego córki? Z rozmyśleń wyrwał go
dźwięk telefonu.
-Halo.. tak.. tak..
wszystko w porządku.. mhmm.. tak.. idealne małżeństwo, ale dziwne jest to, że w
gabinecie stoi tylko ramka ze zdjęciem jego córki.. muszę kończyć, ktoś idzie.
W momencie kiedy zdążył schować się za długie i ciężkie zasłony, drzwi do
pomieszczenia otworzyły się z impetem i dwójka przyjaciół weszła w ciszy.
Blondyn podszedł do barku i nalał sobie i swojemu towarzyszowi po szklance
whisky, poczym podał mu ją i rozsiedli się w skórzanych fotelach tuż obok
dużego okna, przy którym schronił się intruz.
-Stary czemu się nie
chwaliłeś, że zostaniesz ojcem.. znowu
- Malfoy daj spokój, sam
się dowiedziałem przed samym przyjściem tutaj. – westchnął ciężko- wiesz,
liczyłem się z tym, że pewnego dnia może taka sytuacja mieć miejsce ale teraz?
Musiała to tak ogłosić przy wszystkich? Akurat dzisiaj?- Blaise pokręcił głową-
Chciałem jej sam powiedzieć, sam na osobności, a teraz nawet nie wiem jak
zareagowała. Uciekła, po prostu uciekła. Boję się, że teraz już w ogóle się ode
mnie odsunie. Nie wiem jak bym sobie z tym poradził. Pomimo iż mam żonę z którą
będę miał dziecko i z którą na pewno się nie rozwiodę, to kocham tą wybuchową
kobietą z którą już mam dziecko.- zakończył wypowiedziany prawie na jednym
wdechu swój monolog Zabini.
- Współczuję Ci Blaise,
szczerze Ci współczuję, sam nie wiem co bym zrobił w takiej sytuacji. –
powiedział podnosząc się z fotela .
- Ale Ty przecież masz
tylko Hermionę.
Wyszli trzaskając drzwiami i zanosząc się głośnym śmiechem. Mężczyzna
chowający się za zasłoną, odliczył jeszcze do dwudziestu, po czym wyszedł z
ukrycia i zapakował do foliowych woreczków dwie pozostawione przez przyjaciół
szklanki. Gdy opuszczał gabinet, w głowie huczały mu słowa wypowiedziane przez
Blaisa Zabiniego i okrutny śmiech męża Hermiony.
-Nareszcie koniec-
mruknęła zadowolona dziewczyna siadając na jednym z wysokich foteli w
opustoszałym już pomieszczeniu, w którym wcześniej odbywało się przyjęcie na
cześć jej męża. Rozejrzała się, i stwierdziła, że po tej arystokrackiej bandzie
ważniaków został tylko ogromny bałagan. Chciała coś z tym zrobić, posprzątać
czy chociażby wezwać skrzaty domowe i oznajmić im, że już mogą zacząć
porządkować dom, lecz była tak zmęczona, że nawet bezczynne siedzenie w
pogrążonym przez mrok pokoju jej nie przeszkadzało. Głębokie rozmyślenia
pochłonęły ją na dobre. Ubolewała nad swoim losem i losem swoich przyjaciółek.
Niestety nic na to nie mogła poradzić i tak już zrobiła wszystko co mogła. Do
tego ta cała sytuacja z Zabinim jeszcze bardziej się skomplikowała. Nie mogła
sobie wybaczyć, że nie było jej wtedy kiedy żona Blaisa rzuciła radosną nowiną.
Nie było jej przy przyjaciółce, która wtedy potrzebowała jej wsparcia. Czuła
się zła na siebie. Zła, na to, że oczy tajemniczego mężczyzny, na którego
natknęła się dziś w holu pochłonęły ją na tyle, że kompletnie straciła poczucie
czasu. Nie wie czy stała tam sekundy czy minuty, ale była pewna, że gdyby
ocknęła się szybciej zdążyła by na to wielkie przedstawieni by być tuż obok
Ginny. Zdążyła tylko na wielkie gratulacje i toast za niby pierworodne dziecko
Blaisa Zabiniego. Po pannie Weasley śladu już nie było.
-Nie udawaj, że myślisz
Gra.. Malfoy
Zaśmiała się w duchu, kiedy usłyszała to zdanie. On naprawdę nazwał ją
Malfoy. „ Pewnie czuje się trochę jakby
mówił do siebie” . Zaśmiała się raz jeszcze, tyle że tym razem na głos.
Spojrzała na niego trochę niepewnie, ale po chwili na jej twarzy zagościł
uśmiech. Stał kilka metrów od niej, nonszalancko opierając się o dębową framugę
drzwi ze szklaneczką ognistego trunku. „
Musi być ładnie wstawiony”. Wyczuwając jego dobry nastrój, podeszła do
niego i wyciągnęła szklankę z jego dłoni, jednocześnie odstawiając ją na
stolik. Uśmiechnęła się.
-Nie powinieneś już pić
Draco – szepnęła z troską.
Jego wzrok się zmienił. Już nie był taki przyjazny jak dotąd. Wkurzyła go.
Co prawda lubiła to robić, ale tylko wtedy kiedy był trzeźwy. „Pijany Malfoy, to niebezpieczny Malfoy”
jak szybko o tym pomyślała, tak szybko się od niego odsunęła. Niestety On był
szybszy. Złapał ją za włosy i przyciągnął do siebie. Nie patrzył na to, że byłą
Gryfonka ma łzy w oczach, że prosi go by przestał. Nie reagował. Szarpnął ją
raz jeszcze, po czym gwałtownie puścił. Hermiona zatoczyła się i upadła
uderzając głową o stojącą w pobliżu drewnianą komodę.
Cześć,
Wiem, że rozdział miał pojawić się później, ale chyba się nie gniewacie. Dodaję teraz, ponieważ dowiedziałam się dzisiaj, że moje plany na kolejne tygodnie uległy ogromnej zmianie, więc nie będę miała za bardzo czasu na pisanie i ustalone publikacje. Chciałabym w tym ostatnim czasie "wolnym" dostarczyć Wam sporo, albo chociaż kilka, postów do czytania, także poczynając od dziś rozdziały powinny pojawiać się co najmniej raz w tygodniu. Tak często jak tylko będę mogła. Niestety na okres sierpnia być może również września ,będę zmuszona zawiesić bloga, jednak ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Także jest szansa, że uda mi się wszystko poukładać i wrócę wcześniej.
Pozdrawiam- R!
O jeju! Co Malfoy'owi odbiło?! Ja rozumiem, że alkohol miesza w głowie i tak dalej, no ale.. ;_;
OdpowiedzUsuńI kim jest ten facet, który schował się za tymi zasłonami, kiedy Draco i Blaise weszli do pokoju?
W ogóle Malfoy wydaje mi się taki... bezlitosny? okrutny? Nie wiem...
Czekam na kolejny rozdział! ;)
Pozdrawiam, M.
Zapraszam na nowy Rozdział 003 „Odnaleźć siebie” na adres http://amara-ultionis.blogspot.com życze przyjemnej lektury!
OdpowiedzUsuńRozdział już dużo bardziej poukładany, jest zrozumiały mimo że owiany pewną tajemnicą. Ciekawa jestem jak to dalej rozwiniesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Syntia